środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 12



- Zayn?- odezwałam się do Mulata, który cały czas trzymał mnie w swoich ramionach.

- Tak?- mruknął.

- Ey, nie zasypiaj mi tu.- zaśmiałam się cicho i mocniej wtuliłam w jego klatkę piersiową.

- Dlaczego nie?

- Niall na nas czeka na dole.

Chłopak westchnął głośno, pocałował mnie w czoło,a mi zrobiło się ciepło na sercu przez ten jeden, mały, ale za to jak czuły gest. Zayn wziął swoją bluzę, która leżała na fotelu w rogu pokoju, złapał mnie za rękę i wyszliśmy razem przed dom gdzie czekał blondyn.

- Widzę, że już się pogodziliście, ale mogliście sobie nie przeszkadzać, poczekałbym jeszcze 15 minut i na spokojnie moglibyście się pieprzyć.

Gdyby spojrzenie mogłoby zabijać, Niall byłby już martwy. Wywróciłam tylko na niego oczami i szturchnęłam w ramię, a on potarł miejsce udając, że bardzo go to bolało i wsiedliśmy do samochodu niebieskookiego. Przez całą drogę nikt się nie odzywał, a ciszę przerywała jedynie cicha muzyka wydobywająca się z radia. Po jakichś 20 minutach blondyn zatrzymał się pod domem Malika, a ja i on wyszliśmy żegnając się z Niall'em.

- Zostać z tobą jeszcze trochę?

Martwiłam się o Zayn'a, nie był z najlepszym stanie. Na jego twarzy widoczne było zmęczenie, oczy miał podkrążone, włosy w kompletnym nieładzie i dużo za długi zarost zasłaniający jego idealne kości policzkowe.

- Nie musisz, dam sobie radę. Lepiej idź do cioci, bo jak nas razem zobaczy to jak ty to mówisz "najpierw zabije mnie, a potem ciebie"- zacytował mnie na co dźgnęłam go w żebra.

- A co to było? - zapytał lekko zdezorientowany moim gestem.

- Dźgnęłam cie w żebra.- wyszczerzyłam się ukazując chyba wszystkie moje zęby i pocałowałam go lekko w usta.

Odsunęłam się od Mulata i kogoś ręce oplotły mnie w talii i przyciągnęły do siebie chłopak pocałował mnie w policzek, a potem w czubek głowy. Zayn patrzył na niego z rozwścieczoną miną, ręce zacisnął w pięści tak mocno, że aż jego knykcie pobielały, a szczękę mocno zacisnął.

- Van, kto to do kurwy jest?- powiedział przez zaciśnięte zęby.

- Zayn, to mój młodszy brat Nicolas, Nick, to jest Zayn mój...- pogubiłam się, nie wiedziałam tak w zasadzie kim jest dla mnie Zayn. Chwilami zachowywał się jak mój chłopak , a potem wszystko niszczył i po tym wszystkim co powiedział mi niecałą godzinę temu sama nie wiem co myśleć. Może on mówił prawdę, a potem zdał sobie sprawę z tego co powiedział i odkręcił to tylko po to, żeby nie stracić "zabawki" ?

- Chłopak. Jestem jej chłopakiem.- dokończył za mnie, a ja osłupiałam. Nie wiedziałam, że powie coś takiego, liczyłam, że najwyżej powie że jesteśmy przyjaciółmi albo coś takiego.

- Mówiłaś, że to nawet nie jest twój znajomy.- zwrócił się do mnie brat z uniesionymi pytająco brwiami.

- Uhm, taaak. Powiedziałam tak tylko przy tacie, wiesz jaki jest w tych sprawach...

Zayn patrzył na mnie trochę zdezorientowany i w końcu zrozumiałam o co mu chodzi.

- Mój tata i ten debil zwany moim bratem przyjechali na tydzień. - chłopak w zrozumieniu kiwnął tylko głową i zaprosił nas do środka.

Nick i Zayn szybko złapali ze sobą wspólny kontakt. Po tym jak doprowadził się do normalnego stanu, chłopcy usiedli na kanapie i zaczęli grać w Fife. Cały czas śmiali się, rzucali w siebie poduszkami kiedy któryś przegrał, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać na ten widok. Oby dwoje byli tacy słodcy, nawet mój brat. W sumie nie wiem czy to mój brat, może jego biologicznym ojcem jest listonosz albo sąsiad.Uśmiechnęłam się sama do siebie na moje głupie myśli, trudno to przyznać ale niestety ten debil jest moim bratem.

- Co się tak cieszysz?- zapytał mój brat patrząc na mnie.

- Rozważam to, czy czasami twoim prawdziwym ojcem nie jest listonosz, albo ten sąsiad z naprzeciwka.- wyjaśniłam , ja i Zayn zaczęliśmy się śmiać tylko Nick'owi nie było do śmiechu.

Chyba go troszkę wkurzyłam, bo wstał i zaczął mnie łaskotać tak mocno, iż myślałam, że się zsikam ze śmiechu. Udało mi się wydostać z jego tortur i szybko pobiegłam do Mulata chowając się za jego plecami.

- Zabierz tego wariata ode mnie. On mnie załaskocze na śmierć!-błagałam go, a gdy mój braciszek w końcu do nas dobiegł starał się wyminąć mojego chłopaka, ale Zayn skutecznie osłaniał mnie swoim dwukrotnie od mojego większym ciałem.

- Stary, dosyć już, bo załaskoczesz mi dziewczynę na śmierć.- powiedział lekko odpychając od siebie tego szatana,a moje nogi ugięły się na samo słowo dziewczynę.

Czy naprawdę uważał mnie za swoją dziewczynę? Chciałabym się tego dowiedzieć,ja chyba zaczynam uważać ciemnookiego za swojego chłopaka, ale co będzie jak będę musiała wrócić do LA, co nadejdzie za 2 tygodnie? Same myślenie o tym, że za dwa tygodnie będę musiała go opuścić i nauczyć się żyć bez niego, przeraża mnie. Za bardzo się do niego przywiązałam, żeby go zostawić, a on  nie wygląda na chłopaka, który będzie chciał utrzymywać związek na odległość. Kocham Zayn'a i w końcu mogę to przyznać na 100%, bez niego sobie nie poradzę. Nie będę umiała żyć ze świadomością, że zostawiłam kogoś, kogo pokochałam tak mocno jako pierwszego, nie będę umiała żyć i wiedzieć, że on ma pewnie już kogoś i zapomniał o mnie, że to z kimś innym się ożeni, i że z kimś innym założy dom i swoją rodzinę. Ta myśl po prostu mnie zabija, nie wiem jak sobie bez niego poradzę w Los Angeles, nie wiem jak powstrzymam się od samo okaleczania się, nic nie wiem tak naprawdę.

- Van, o czym tak myślisz? - Mulat pomachał mi dłonią przed oczami.

- O niczym.- odpowiedziałam szybko i się do niego uśmiechnęłam.

- Przecież wiem kiedy kłamiesz, a ty wiesz , że tego nie lubię.- odpowiedział już trochę zdenerwowany.

- Zastanawiałam się...- nie dane było mi dokończyć, bo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Może to Nick czegoś zapomniał, wyszedł jakieś 5 minut temu.

Zayn poszedł otworzyć drzwi i po chwili stał w pokoju z kobietą, która już kiedy otworzyła mi drzwi i sądzę, że to jego mama, z dwoma młodszymi od siebie i kobiety dziewczynami, jedna mogła być nawet w moim wieku. Jedno jest pewnie, mogę jej pozazdrościć urody, ma czarne, długie proste włosy i jest chuda, ma duże ciemnobrązowe włosy takie jak Malik , ładny makijaż i czarne dosyć rockowe ciuchy.

- Vanesso, to moja mama Patricia, i moje młodsze siostry Safaa i Waliyha, rodzinko to moja dziewczyna Vanessa. - przedstawił nas sobie, wszystkie uścisnęłyśmy sobie dłonie i po chwili mała Safaa uwiesiła się na szyi mojego chłopaka... jak to świetnie brzmi... mój chłopak.

Zayn ze swoją mamą zniknął gdzieś w kuchni, a ja i jego siostra siedziałyśmy w salonie pijąc kawę.

- Więc jak długo się znacie?- zagadnęła Waliyha.

- Ponad miesiąc.- odpowiedziałam z uśmiechem i odstawiłam kubek z gorącym napojem.

-Zayn nigdy nie przedstawiał nam swoich dziewczyn... w sumie, on nie miał dziewczyn tylko koleżanki do seksu... musisz być dla niego wyjątkowa, co takiego zrobiłaś mojemu bratu?- zaśmiała się i spojrzała na mnie.

- Sama się dziwie co on we mnie widzi...- powiedziałam spuszczając wzrok.- nie wiem , czy on w ogóle coś we mnie widzi, czy tylko się mną bawi...- powiedziałam niepewnie.

- Uwierz mi. Znam tego dupka 17 lat i jak Boga kocham... on cie kocha dziewczyno! Nigdy wcześniej go takiego nie widziałam, on chodzi wgapiony w ciebie jak zaczarowany! - dziewczyna zapewniła mnie, a ja uśmiechnęłam się tylko. Mam nadzieję, że naprawdę tak jest, bo ja kocham go tam jak nikogo nigdy wcześniej, mogłabym skoczyć za nim w ogień i chciałabym wiedzieć, czy on czuje do mnie to samo.

- Van, ja muszę jechać do sklepu, wrócę za jakieś 10 minut. Mam nadzieję, że nie zwariujesz z nimi.- do salonu wszedł Zayn, pocałował mnie w czoło i szybko wyszedł z domu.

Zabrałam pusty kubek od Wali i poszłam wstawić naczynia do zmywarki. W kuchni natknęłam się na jego mamę, która coś gotowała, pewnie dlatego musiał jechać do sklepu.

- O, Vanessa, mogłabyś mi pomóc? - zapytała radośnie kobieta. Widać było, że ta kobieta ma w sobie dużo energii.

- Jasne, co mam robić?

- Pokrój pomidory.- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.

Szybko wzięłam się za krojenie pomidorów, a kobieta stojąca obok mnie robiła sałatkę.

- Jak długo jesteście już z Zayn'em?- zapytała.

Modliłam się, żeby nie zadawała pytań ale ten koleś na górze zwany Bogiem miał co do tego inne plany...

- Znamy się ponad miesiąc, a ile ze sobą jesteśmy to trudno określić. -wytłumaczyłam jego mamie spuszczając głowę w dół.

- Rozumiem. On się naprawdę w tobie zakochał, widzę to po nim, cały czas o tobie mówi, oczy mi się przy tym świecą i jest taki radosny. Dziękuję ci Vanesso.- odpowiedziała, a ja stałam zdziwiona kiedy kobieta mnie przytuliła i zaczęła cicho szlochać. - przepraszam, to ze szczęścia.- powiedziała ocierając łzy ściereczką leżącą obok.

- Za co pani mi dziękuję?- zapytałam nie rozumiejąc.

- Sama wiesz jaki był kiedyś, teraz już nie robi nic złego, jest szczęśliwy. Proszę nie zostawiaj go,nie chcę, żeby znowu cierpiał tak jak przez Alice, to przez nią stał się taki jaki był, ty go naprawiłaś, wyleczyłaś jego zranioną duszę.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć... przecież mam wyjechać za 2 tygodnie...

- Ja będę musiała go zostawić... - powiedziałam powstrzymując płacz.

Wcale nie chciałam wyjeżdżać, chciałam zostać z nim, kochać go i wspierać kiedy byłoby gorzej, chcę, żeby kochał mnie tak mocno jak ja jego do końca życia, chcę, żeby on był tym jedynym na zawsze. Ja o nim nigdy nie zapomnę, to on był moją pierwszą miłością, to on pokazał mi jakie jest życie, i że nie zawsze jest w nim kolorowo, to on był moim pierwszym w doświadczeniach seksualnych, on jest wszystkim czego pragnę, jest moim powietrzem i nie wiem jak bez niego przeżyję...

- Jak to? - powiedziała zszokowana.

- Ja przyjechałam tylko na wakacje... to nie miało tak być...- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza, którą szybko wytarłam.

- Czyli cały świat mojego syna wyjedzie za dwa tygodnie? - powiedziała smutna.

- Tak, ja wcale nie chcę jechać, ale muszę...

Do kuchni wszedł Zayn, położył siatki z zakupami na blat i przytulił mnie do siebie mocno.

- Za ile kolacja mamo? - zapytał całując mnie w czubek głowy, a z moich oczu wypłynęło kilka słonych łez co zauważyła jego mama i uśmiechnęła się do mnie smutno.

- Jeszcze jakieś 10 minut.

Wyszliśmy z brunetem z kuchni i udaliśmy się do salonu. Tak jak mówiła jego mama, kolacja była za 10 minut. Zjedliśmy wspólnie posiłek po czym jego mama i siostry pojechały do swojego domu.

- Zostaniesz ze mną na noc? - Zayn objął mnie w talii od tyłu kiedy zmywałam naczynia.

- Raczej nie.

- A jak ktoś włamie mi się do domu i co wtedy zrobię? - zapytał udając przerażonego.

- Nie wiem co wtedy zrobisz. - uśmiechnęłam się i odwróciłam przodem do niego.

- Zostajesz ze mną i koniec, napisałem do twojego brata, że nie wrócisz.- uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie.

- Dobrze, już dobrze.- zaśmiałam się. - a teraz oddawaj swoją koszulkę i idę się umyć.

- Możemy razem? - zapytał robiąc oczka kota ze Shreka co bardzo mnie rozbawiło.

- Nie dla psa kiełbasa kochany.

- To nie dostaniesz koszulki.

- To będę spała w swojej.- chciał się droczyć , to czemu by tego nie kontynuować?

- Cholera, wygrałaś.

Uśmiechnęłam się triumfalnie, zdjęłam z niego koszulkę i pobiegłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ciuchy i weszłam pod chłodną wodę, nie miałam ochoty teraz na gorący prysznic, wzięłam żel pod prysznic Zayn'a.. oczywiście nie było innego... umyłam się szybko, wyszłam z pod prysznica wycierając się czarnym, puchatym ręcznikiem i założyłam na siebie jego koszulkę i moje majtki.
Chłopak siedział w sypialni na łóżku czekając na mnie, był bez koszulki ukazując wszystkie swoje tatuaże na torsie i ramionach aż po ręce, co bardzo mnie rozpraszało.

- Nie patrz tak na mnie.- powiedział rozbawiony, a moje policzki przybrały pewnie odcień dorodnego buraka. - Idę się umyć. - wstał i wychodząc z pokoju powiedział jeszcze - wyglądasz uroczo kiedy się rumienisz. - powiedział i wyszedł, a ja chciałam zapaść się pod ziemię.

Położyłam się na łóżku i przykryłam aż po sam czubek nosa.

- Zimno ci? - podskoczyłam ze strachu , a on tylko się zaśmiał.

- Nie strasz mnie głupku- zaśmiałam się.

- Oj przepraszam.- położył się obok  mnie na plecach, a ja głowę ułożyłam na jego nagim torsie wodząc palcami po jego tatuażach,a on głaskał mnie po głowie bawiąc się moimi włosami.

- Zayn? - zapytałam unosząc głowę tak, że mogłam spojrzeć mu w oczy, oczy w których się zakochałam i których nie ujrzę już nigdy za 2 tygodnie.

- Mhm - spojrzał mi w oczy,a ja czułam jak jego wzrok wypala we mnie dziurę.

- Wyjeżdżam za dwa tygodnie...- powiedziałam, a on posmutniał.

- I co teraz? Co będzie dalej? - zapytał.

- Nie wiem Zayn, nie chcę jechać, nie chcę cie zostawiać.- po moich policzkach popłynęło kilka łez, które szybko wytarł.

- Nie płacz, coś wymyślimy..

- Ale co? Związek na odległość?

- Nie.. sama dobrze wiesz, że one nie wychodzą... z resztą pogadamy o tym jutro, teraz chodźmy już spać. - pocałował mnie w czoło i zgasił lampkę stojącą na stoliku nocnym obok łóżka.- Dobranoc Van.- ponownie pocałował mnie w czoło i położył głowę na poduszkę.

- Dobranoc Zayn. - odpowiedziałam mu i położyłam głowę na jego tors szybko zasypiając w jego objęciach.



Witam ponownie po mojej przerwie, teraz postaram pisać się rozdziały co 2-3 dni dopóki mam wolne, potem rozdziały będą pojawiać się co weekend. :)
W związku z tym, że niedługo Wielkanoc, życzę Wam szczęśliwych i radosnych świąt, żeby zając wielkanocny Was odwiedził, i żebyście spędzili  ten radosny czas z rodziną i przyjaciółmi w miłej i ciepłej atmosferze. :) 
Wiem, kiczowate te życzenia, ale sama nie obchodzę tych świąt, więc to dlatego. :)
Do napisania, cześć! ♥ :)
P.S przepraszam, jeżeli pojawią się jakieś błędy, komentujcie itd. :)

2 komentarze:

  1. Cześć kochanie. Próbuję czytać twoje opowiadanie, ale nie da sie. Tekst jest bardzo niewidoczny.

    OdpowiedzUsuń