czwartek, 26 lutego 2015

Przepraszam i dziękuję.

 
Cześć. :)
Przepraszam, że jeszcze nie ma rozdziału, ale mam strasznego dołka ostatni i brak weny... :/
Postaram się napisać kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu, ale  nie  nabierajcie  się  na  moje obietnice. Nie no żartuję.. xDDD
Druga sprawa... cholera jasna! Paulino. Mogłabym prosić Cię o NIE spamowanie? Naprawdę tego ni lubię... :/
Trzecia sprawa to MASSIVE THANK YOU za prawie 1000 wyświetleń. Wiem, inne blogi mają więcej, ale cieszę się jak głupia. :D
Czwarta sprawa to:
Myślałam nad założeniem kont na Twitterze bohaterom, więc jeśli ktoś jest chętny to proszę napisać dla mnie w komentarzu. :)
Piąta sprawa:
Ask ff:
Możecie pytać i podawać swoje aski. :)
Myślę, że to już wszystko, do następnego! ♥
SEE YA! ♥
#Ronnie. :)


czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 6. Przepraszam, że taki króciutki. :( I proszę, żebyście przeczytali notkę. :)

CZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM




Dwa tygodnie. Dwa cholerne tygodnie bez Zayna. Znam go niecałe 3 tygodnie, a tak cholernie się do niego przywiązałam. To troszeczkę chore, nie wiem co ja do niego czuję... moje uczucia co do niego są strasznie pogmatwane. Na początku wydaję się fajny, potem mnie denerwuje, jeszcze później mówi mi, że coś do mnie czuję... w co nie wierzę za bardzo i przechodzi do tego, że pieprzy jakąś laske mówiąc mi o tym jak gdyby nigdy nic. Przez ten czas bez Zayna bardzo zbliżyłam się do Josha, jest taki kochany. Prawie codziennie wychodzimy na spacery, do kina itp. Po tym jak wróciłam do domu od Scarlett myślałam, że dostanę zawału. To on... w zasadzie co on tutaj robi i jak tu wszedł..?
Stoimy kilka minut w ciszy patrząc sobie w oczy kiedy w końcu mulat przerywa ciszę.
- Hej.
- Cześć, co ty tu robisz?
- Przyszedłem porozmawiać.
- Jak tu wszedłeś?
- Przez okno, było otwarte. Gdzie byłaś?
- Nie twój interes. O czym chciałeś porozmawiać?
Chłopak stoi chwilę w ciszy spuszczając wzrok na dół, po czym pociera kark dłonią.
- Przepraszam cię.
- Za co?
- No... za wtedy, wiesz...
- Taa... to wszystko?
- Van...
- Nie Zayn.
- Wiem, zachowałem się jak dupek...
- To mało powiedziane.
- Tak, wiem!- wykrzyczał na co odruchowo wzdrygnęłam się. - Przepraszam... nie chciałem cię wystraszyć.- czarnowłosy podchodzi do mnie i próbuje objąć, ale go odepchnęłam. Nie chcę, aby się do mnie zbliżał. Sam widok tych jego ślicznych karmelowych oczu sprawia, że nie mogę się na niego aż tak złościć.
- Odejdź.
- Vanesso, posłuchaj.
- O czym Zayn?! Znowu będziesz wciskał mi te swoje bajeczki o tym, że jestem "ważna", a potem pieprzył jakąś dziewczyne?!
- Nie zrobiłem tego.- przerywa mi.
- Czego nie zrobiłeś?!
- Nie przespałem się z nią.- mówi nie patrząc mi w oczy.
- Kłamiesz.
- Dlaczego tak uważasz?
- Mówiłeś nie patrząc mi w oczy.
Chłopak podchodzi do mnie na niebezpiecznie małą odległość, patrzy mi w oczy, a ja nie potrafię odsunąć się od niego, te jego oczy... tak jakby mnie hipnotyzowały.
- Nie uprawiałem z nią seksu, Van. Teraz mi wierzysz?
Sama nie wiem co powiedzieć, nie wiem czy mu wierzyć. 
- To dlaczego mi tak powiedziałeś?- mówię prawie szepcząc
- Byłem zły za... z resztą, nie ważne.
- Dokończ.
- Byłem zły za Josha.
- No to masz pecha Malik.
- Dlaczego?
- Bo od ponad 2 tygodni jest moim chłopakiem.
- Jak to?- dosłownie w ułamku sekundy kolor jego oczu zmienił się na prawie czarny, mulat zacisnął mocno szczękę i zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Normalnie, o co ci chodzi Zayn?
- O nic kurwa.
- Przecież widzę, że się zezłościłeś.
- A jak mam się kurwa nie wkurwiać.
- Zayn, moja ciocia jest na dole.
- Nie obchodzi mnie to.
- Zayn...
Chłopak nie dał mi dokończyć,bo przywarł do mnie swoimi wargami. Pocałunek nie należał do najdelikatniejszych, w sumie to przywarł do mnie tak mocno, że nie potrafię go od siebie odepchnąć, aż w końcu poddałam mu się i odwzajemniłam pocałunek. Chłopak podniósł mnie i położył na łóżko przywierając do mnie mocno swoim ciałem.




Przepraszam, że taki krótki ale szczerze to w ogóle miałam go nie pisać dzisiaj tylko później no ale nuda mnie dopadła i jakoś tak wyszło. Myślę nad dodaniem sceny + 18 W NASTĘPNYM ROZDZIALE ale to zależy od Was. Po prostu napiszcie tak czy nie. :) 
DZIĘKUJĘ ZA PRAWIE 700 WYŚWIETLEŃ! :D  
*Następny rozdział:
Myślę, że pojawi się on jeszcze w tym tygodniu,
*Scena +18 ma być w następnym rozdziale ze względu na to, żeby jakoś zrekompensować Wam moją nieobecność, ale brak weny mnie dopadł xdd
*KOMENTARZE
Najważniejsza sprawa. Wprowadzam metodę z komentarzami, przepraszam ale chcę widzieć, że piszę to dla kogoś , a nie dla siebie, więc.
10 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ

WIDZIMY SIĘ ZA MINIMUM 10 KOMENTARZY. :)
DLA WAS TO CHWILA, A DLA MNIE WIEEEELKA MOTYWACJA. (:
SEE YAA I DUUUŻO LOFFKÓW. xDD 

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 5

Przepraszam, że mnie nie było ale miałam wypadek podczas jazdy konnej i leżałam w szpitalu, a potem jak na złość zachorowałam i nadal jestem chora, ale jestem dłużna Wam przynajmniej jeden rozdział. 

https://www.facebook.com/pages/Where-Do-Broken-Hearts-Go-Zayn-Malik-fanfiction/1514865428797995?ref=hl - to jest stronka informacyjna. :)


- Zayn przestań... to nie ma sensu...
- Dlaczego?
- Bo... sama nie wiem, ja chyba po prostu wole Josha...
- Co?
- Słyszałeś.
Chłopak wstał ze mnie, a ja ubrałam koszulkę. W sumie sama nie wiem jakimi uczuciami darze Malika. Z jednej strony jest miły i czarujący, a z drugiej potrafi być dla mnie nieźle wredny. Mam dosyć tego całego gówna związanego z nim. Najpierw mówi mi, że mnie kocha itd. potem całuje, a na koniec przechodzi do wnerwiania mnie... Sama nie wiem, kurde może on ma jakieś rozdwojenie jaźni czy coś..? Josh jest słodki i kochany, a do tego się o mnie troszczy, nigdy nie powiedział mi, że nie chce mnie widzieć w przeciwieństwie do Zayna. Coś tak czuję, że to będzie długie lato..
- Słuchaj Zayn, ja wiem, że ty się tylko ze mną bawisz, ale ja mam już tego dosyć Zayn, rozumiesz? Nie mam zamiaru się w tobie zakochać jeszcze bardziej...- cholera jasna. Miałam ochotę palnąć się w łeb za to, że powiedziałam mu, że się w nim zakochałam... kurde..
- Zakochałaś się we mnie?- zapytał wytrzeszczając oczy. Cholera, przecież i tak już mu to powiedziałam.
- Taa... o ile można to tym nazwać.
- To dlaczego cały czas kleisz się do Josha?
- Nie wiem! Może dlatego, że to go kocham, a ty tylko mi się podobasz, zakochać się w kimś, a kochać kogoś to duża różnica.
- To zabolało.
- Trudno. Ty przez większość czasu mnie ranisz.
- Ehh, dobra, chodź na dół.
- Okay.
Zeszłam z Zaynem na dół i poszłam do Josha przepraszając go za to, że nie było mnie przez dłuższy czas. Siedziałam z Joshem na kanapie w salonie, kiedy reszta poszła albo z kimś tańczyć, albo Bóg wie co robić.
- Chcesz trochę?- zapytał podając mi jointa.
- Yhm, to marihuana? 
- Tak, kotku.
- Chyba sobie odpuszczę.- powiedziałam mu z uśmiechem.
- No dawaj, jeden Ci nie zaszkodzi.
- No.. okej, ale tylko jeden.
Chłopak podał mi skręta, a ja zaciągnęłam się nim i poczułam się na prawdę dobrze, więc postanowiłam, że spale go całego. Po jakichś dwóch godzinach byłam nieźle najarana, Josh gdzieś wyszedł i zostałam sama do puki  nie przyszedł Zayn. Ugh, świetnie.
- Hej.
- Heeeejkaaa.- powiedziałam chichocząc. Chłopak zmarszczył brwi , a po chwili się zdenerwował.
- Ty coś brałaś?!
- Nieee, skądże...- mówiłam sarkastycznie.
- Taa, jasne. Co brałaś?
- Boże, wyluzuj Malik, spaliłam jakieś 6 jointów..
- Kto dał ci to gówno?!
- Josh.
- Po prostu świetnie, wiedziałem, że to się tak skończy. Chodź.
- Gdzie niby?
- Do mnie, jesteś kompletnie najarana, a ja nie mam zamiaru zostawić cie to samej.
- Nie ma mowy Zayn, nigdzie się stąd nie ruszam.
- Zobaczymy. 
Mulat wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu.
- Czy ty czasami nie piłeś?
- Wypiłem 3 drinki, spokojnie.
- Taa, jasne. Jak nas zabijesz to będzie twoja wina.
Czarnowłosy nie odpowiedział nic, tylko zaczął jechać, a mi urwał się film. Rano obudziłam się ze śpiącym Zaynem w łóżku. Cholera, nic nie pamiętam i jakim cudem jestem w jego koszulce? Usiadłam na łóżku przecierając oczy i ciężko wzdychając.
- Obudziłaś się już?
- Nie widać?- odpowiedziałam stanowczo za surowo i teraz czuję się trochę winna, bo mulat zmarszczył brwi tak jakby nie wiedział dlaczego dla niego taka jestem. W zasadzie sama nie wiem dlaczego taka dla niego byłam. 
- Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.
- Nie no spoko.- powiedział siadając.
- Dlaczego znowu jestem u ciebie w domu?
- No właśnie... Mała, myślę, że powinnaś trzymać się z dala od Josha...
- Niby dlaczego?! Kim ty jesteś, żeby mówić mi z kim mam się spotykać , a z kim nie?!
- Posłuchaj, on ma na ciebie zły wpływ... wczoraj kompletnie się naćpałaś przez niego i na dodatek sam ci to zaproponował.
- Jak będę chciała to będę ćpała ile tylko chcę i nic ci do tego Malik!
- Jak chcę tylko twojego dobra, narkotyki to nic dobrego, uwierz mi.
- A skąd ty niby możesz to wiedzieć.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, mała.
- Przestań mnie tak nazywać, a co do Josha i narkotyków to się nie wpierniczaj w nie swoje sprawy!
- Vanesso, on jest niebezpieczny.
- Bardzo śmieszne, znam go od dziecka i wiem, że jest w 100 % nieszkodliwy.
- On jest dilerem, handluje tym gównem i zadaje się z niebezpiecznymi ludźmi. Jeśli źle wykona swoją robotę , a do wiedzą się, że z nim jesteś, to nie on oberwie, a ty.
- Chyba sobie żartujesz. Naprawdę tak bardzo jesteś zazdrosny, żeby wymyślać takie gówna o nim?
- Nie jestem zazdrosny i nie kłamie, bo mówię prawdę! Chcę cie tylko ostrzec przed nim zanim nie jest za późno.
- Powinieneś się leczyć Zayn.
- To idź i się go kurwa zapytaj o ile powie ci prawdę!
- Josh nie ma przede mną tajemnic!
- A jednak ma, bo ci nie powiedział o swojej "pracy".
- Spadaj Malik!
Ubrałam się i szybko wyszłam z jego cholernego domu i pobiegłam do Josha, bo jego dom znajdował się niedaleko.
- Josh, musimy pogadać.- powiedziałam kiedy weszłam z nim do jego pokoju.
- O czym kochanie?
- Uhm... bo Zayn powiedział mi o czymś i nie wiem czy to prawda...
- To z nim zniknęłaś?- powiedział smutny.
- Nie Josh, to nie tak.
- Więc o czym ci powiedział?
- O tym, że handlujesz narkotykami...
- Aha, tak to prawda. Myślałem, że to coś gorszego albo coś. Kochanie, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że ci nie powiedziałem. Po prostu jakoś tak wyszło.
- Czyli to prawda...- powiedziałam bardziej do siebie.
- Tak, chyba nie masz z tym problemu?
- Nie , jest okej, tylko mogłeś powiedzieć mi od razu.
- Przepraszam jakoś nigdy nie wpadło mi to do głowy.
- Tylko, że nakrzyczałam na Zayna...
- No i co? To palant. Może w końcu się od ciebie odczepi.
- Myślałam, że jesteście kumplami..
- Bo jesteśmy ale czasami przegina.
- Okey. Pójdę go przeprosić.
- Dobrze, ale obiecaj mi coś, okej?
- Jasne.
- Uważaj na niego i nie daj wciągnąć się w jego gierki. On prawdopodobnie chce jedynie dobrać się do twoich majtek.
- Dobrze skarbie.- odpowiedziałam z uśmiechem.
Josh odprowadził mnie do drzwi i ruszyłam w kierunku domu Zayna. Drzwi otworzyła mi średniego wieku mulatka i od razu mogłam stwierdzić, że jest mamą Zayna. Chłopak jest bardzo do niej podobny.
-Dzień dobry, jest Zayn?
- Dzień dobry. Tak powinien być zaraz go zawołam.- powiedziała z uśmiechem kobieta. 
Po chwili Zayn stanął w drzwiach. Miał na sobie jedynie dresy co pozwalało mi ujrzeć jego wszystkie tatuaże na klatce piersiowej. Głównie miał wytatuowane jakieś cytaty i różnie pojedyncze tatuaże,
- Czego chcesz?- wyrwał mnie z myślenia o jego tatuażu " Never Say Never" ( Nigdy nie mów nigdy ) nie wiem, może on słucha Biebera albo coś?
- Przepraszam, że wtedy ci nie uwierzyłam, miałeś rację.
- Mówiłem, że twój chłopaczek nie jest aniołkiem.- mówił z irytującym uśmieszkiem.
- Taa..
- Coś jeszcze?
- Myślę, że nic...
- To dobrze.- mówił z uśmiechem.
- Czemu?
- Jestem... zajęty.
- Czym?
- Kate, która leży i czeka na mnie w moim łóżku, więc jeśli to wszystko to pa.- mulat mówił z głupim uśmiechem na twarzy, a mnie aż serce zabolało... jak on tak mógł? W ogóle... czemu mnie to obchodzi? Przecież jestem z Joshem... czemu to mnie tak boli?
- Pa.- odpowiedziałam powstrzymując łzy.
Gdy tylko weszłam do domu cioci zaczęłam płakać myśląc, że jeszcze nie ma w nim cioci ale nagle weszła do kuchni zastając mnie całą we łzach. 
- Co się stało?!
- Nic.
- Jak to nic?
- Znasz Malika?
- Zayna?!- powiedziała z szeroko otwartymi oczami.
- Tak.
- Dziecko, jeśli on coś ci zrobił to przyrzekam, że zabije gówniarza!
- Ale o co chodzi?
- Trzymaj się z dala od niego. On to same kłopoty.
- Nie rozumiem.
- Pije, ćpa, pali, podobno co imprezę zabawia się z inną dziewczyną. Ten chłopak to samo zło. Nie zadawaj się z nim.
- Ja tam myślę, że on jest chory psychicznie i ma jakieś cholerne rozdwojenie jaźni.
- Dlaczego?
Westchnęłam i zaczęłam mówić cioci.
- Najpierw mówi, że się o mnie martwi i ostrzega mnie przed Joshem, a potem mówi, że nie może ze mną gadać, bo czeka na niego Kate.
- Doszło pomiędzy Wami do czegoś?
- Nie...
- Vanessa.
- Parę razy się całowaliśmy ale to nic więcej, naprawdę ciociu.
- I to przez niego płaczesz?
- Sama nie wiem... nic do niego nie czuję, ale zabolało mnie to jak powiedział mi o Kate.
- Musisz się od niego trzymać z daleka, bo on już zaczyna ci się podobać.
- Jestem z Joshem.
- I bardzo dobrze. Josh to dobry chłopak tylko ma jakieś problemy ale w gruncie rzeczy to naprawdę porządny chłopak, a Zayn to gówniarz.
- Wiem, aha i Zayn to głupi, chory psychicznie gówniarz.
Ciocia zaśmiała się na moje słowa i przyznała rację.
- Gdzie byłaś przez te 3 dni?
Ciocia zaczęła opowiadać, że wyjechała za miasto z tym facetem, którego poznała i spędziła z nim te 3 dni, po tym zjadłyśmy obiad i poszłyśmy na zakupy. Wróciłyśmy około 19, a ja zadzwoniłam do Josha, rozmawialiśmy chyba 3 godziny, a kiedy się rozłączyliśmy wzięłam prysznic i zasnęłam.

Wiem, wiem to jeden wielki shit ale jestem chora i z trudem napisałam ten cholerny rozdział. :/
Na górze podałam Wam linka do strony na facebook'u , na której będę pisała kiedy mniej-więcej dodam rozdziały itp. Mam nadzieję, że się podoba i proszę o komentarze! To naprawdę bardzo mnie motywuje. :) Do następnego! :) ♥