czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 9

Rano obudził mnie mój nieznośny telefon. Kiedy próbowałam się podnieść i sięgnąć po urządzenia poczułam mocny uścisk na biodrze. Dopiero po chwili zorientowałam się o co chodzi i zdarzenia z poprzedniej nocy zalały cały mój umysł. Boże święty... co ja narobiłam?! Ciocia mnie zabije jak się dowie.
- Zayn, puść mnie.- powiedziałam do śpiącego chłopaka próbując w tym samym czasie wydobyć się z uścisku bruneta.
- Co?- mruknął zaspanym głosem.
- Puść mnie.- powtórzyłam lekko zirytowana.
- Wyłącz ten głupi telefon...- ponownie mruknął i nałożył sobie na głowę poduszkę tym samym uwalniając mnie ze swojego uścisku.
- Cholera.- powiedziałam pod nosem sprawdzając kto dzwoni. To była moja ciocia... ona mnie udusi... nie, w zasadzie to najpierw poodcina wszystkie kończyny, udusi, a potem gdzieś zakopie.
- Co się stało?- zapytał Mulat.
- To moja ciocia, nie wróciłam na noc do domu.
- To nie odbieraj.- powiedział wzruszając ramionami jak gdyby nigdy nic.
- Muszę.
- Nie musisz.
- Ale Zayn... ona mnie zabije.
Chłopak westchnął, zabrał mi telefon z rąk, po czym go odebrał... on chyba zwariował.
- Dzień dobry proszę pani. Vanessa jest bezpieczna i po południu będzie w domu.- powiedział do mojej cioci i od razu się rozłączył. On chyba do cholery jasnej oszalał! Przecież ona mnie naprawdę zabije!
- Zayn, co ty narobiłeś idioto! Ona mnie zamknie w domu do końca wakacji, a ciebie zamorduje!- krzyknęłam na bruneta.
- Uspokój się, nic ci nie zrobi, nie przesadzaj.
- To ty jej chyba na prawdę nie znasz!
Co on sobie myślał! Przecież to jest kompletny idiota! Jak ja teraz wrócę do niej, co jak ona powie mojej matce... albo ojcu? To będzie jakaś katastrofa!
- Spokojnie. Chodź do mnie.- brązowooki poklepał miejsce obok siebie, a ja postanowiłam skorzystać z propozycji i położyłam się obok niego wtulając w jego klatkę piersiową.
Leżeliśmy tak chyba z godzinę rozmawiając o naszych znajomych. Zayn opowiedział mi jak ich poznał i dowiedziałam się, że pochodzi on z Bradford , ma 2 młodsze siostry Waliyhe i Safaaę, oraz starszą Doniyę, jego mama ich wszystkich wychowała sama, bo ojciec najprawdopodobniej stchórzył i ich zostawił, i że jest Muzułmaninem.
Ja opowiedziałam mu co nie co o swojej rodzinie, młodszej siostrze Julii, która strasznie mnie denerwuje, ale i tak i tak ją kocham, mówiłam mu także o szkole i znajomych z Nowego Jorku.
- Co będzie jak zadzwoni do mojej mamy?- zapytałam go opierając głowę na jego torsie, a on w tym czasie bawił się kosmykami moich włosów.
- Wtedy zabiorę cie stąd i pojedziemy na Hawaje.
Zaśmiałam się głośno na wypowiedź bruneta. Od rana był w świetnym humorze, więc cały czas starałam się tego nie zepsuć. Cały czas się śmieliśmy, przytulaliśmy i gadaliśmy o naprawdę nie istotnych rzeczach jak na przykład to, jak opowiadał mi o tym, że Andy schlał się na jednych z domówek i podrywał wszystkie laski i praktycznie od każdej dostał niezły cios w twarz.
- Muszę się zbierać, bo ciotka dostanie furii i jej ogromna żyła na czole w końcu pęknie.- znowu zaczęliśmy się śmiać,a po chwili wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic.
Ciepła woda tylko trochę pomogła mi się rozluźnić, byłam cała obolała i zmęczona, po prysznicu ubrałam się we wczorajsze ubrania i poszłam w kierunku pokoju chłopaka, którego zastałam tam w pełni ubranego.
- Podwiozę cie.-zaproponował Mulat, na co od razu odmówiłam.
- Lepiej będzie jak wrócę sama. Daleko nie mam, a spacer w sumie mi się przyda.- powiedziałam uśmiechając się szeroko do bruneta.
- To może przejdę się z tobą?- zapytał.
- Do zobaczenia  Malik.- odpowiedziałam całując go szybko w policzek i wyszłam z jego domu kierując się do swojego, gdzie czeka mnie śmierć.
Może zadzwonić do księdza i zamówić pogrzeb? Cholernie się boję, jeśli ona zadzwoniła do mojej matki, to już mogę sobie naprawdę zamawiać pogrzeb.
Weszłam spokojnie do domu, zdjęłam buty i skierowałam się do kuchni.
- Już jestem!- krzyknęłam do kobiety, mając nadzieję, że jednak nie ma jej w domu, ale niestety. Ten Pan na górze ( czyt. Bóg xD ) chyba się na mnie uwziął.
- Gdzieś ty była całą noc dziewczyno! - no i zaczyna się katorga...
A co mi tam. Nie będę jej kłamać, jeśli ma coś do Zayna to jej problem, ja ma zamiar tylko i wyłącznie pominąć tą niesamowitą noc, a resztę po prostu jej powiem. Nie będę się z nią srała.
- U Zayna.
- Jak to?! U tego chuligana?! - strasznie rozbawiło mnie, to w jaki sposób nazwała Zayna i z trudem powstrzymywałam śmiech.
- Tak, właśnie u niego.- powiedziałam z uśmiechem.
- Miałaś być ze Scarlett!
- No cóż, nie byłam jak pewnie zdążyłaś się już zorientować.
- W tej chwili marsz do góry do pokoju, a ja dzwonię do twojej matki! Nie pozwolę, żeby ten gówniarz zniszczył ci życie!- krzyknęła mi prosto w twarz, a ja poczułam nagły przypływ złości.
- Jak możesz tak o nim mówić w ogóle go nie znając?! Nawet nie wiesz jaki on jest na prawdę! Proszę bardzo dzwoń sobie do mojej matki, ale to nic nie zmieni, bo ja mam dalej zamiar się z nim spotykać i gówno wam wszystkim do tego!- wykrzyczałam i pobiegłam do mojego pokoju.
Nie miałam na nic siły, jak ona może w ogóle tak mówić... nie rozumiem ludzi. Byłam tak zła, że po prostu tego nie wytrzymałam. Sięgnęłam pod poduszkę wyjmując stamtąd moją ukochaną przyjaciółkę żyletkę. Jak zwykło mi to robić, przejechałam po górze ud cztery razy pionowo i piąty raz przekreślając to wszystko poziomo.
- Dlaczego zostawiłeś mnie tu samą Kamil? - szepnęłam spuszczając głowę na dół i zaczęłam płakać. Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziłam, ale słońce zaczęło powoli zachodzić, sprawiając, że niebo stało się niesamowicie różowe.
Zeszłam na dół i ku mojemu szczęściu nie zastałam tam tej podłej baby. Korzystając z jej nieobecności poszłam przebrać się w długie, czarne rurki i zwykłą, turkusową bluzę, zrobiłam szybki makijaż, założyłam czarne vansy i postanowiłam pójść do centrum handlowego.


***

Spacerowałam ze sklepu do sklepu, aż natknęłam się na znajomą mi twarz. Chłopak podszedł do mnie z wielkim bananem na twarzy, po czym się przywitał.
- Hej, Vanessa, tak? - zapytał niebieskooki.
- Cześć. Tak, a ty to Andy?- odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- We własnej osobie.- powiedział uśmiechnięty.
- Nie sądziłam, że cie tutaj spotkam. Szczerze? Nie sądziłam, że w ogóle cie jeszcze spotkam.
Oby dwoje wybuchnęliśmy śmiechem, a wszyscy dookoła zaczęli się na nas gapić jak na psychopatów.
- Może pójdziemy na kawę i trochę pogadamy, bo tu to raczej nici z rozmowy.- powiedział nadal się śmiejąc.
- Okej.- zgodziłam się uśmiechając. 
Lubiłam Andyego i chciałam go troszkę poznać i możliwe, że mógłby mi także opowiedzieć coś o Zaynie. Postanowiliśmy, że pójdziemy do kawiarenki za rogiem i tam porozmawiamy. Po niecałych 5 minutach siedzieliśmy z Andym pijąc kawę.
- Od jak dawna znasz Zayna?- postanowiłam, że spróbuję wyciągnąć od niego kilka informacji na temat Mulata. 
- Nie wiem, jakieś 4 lata, ale kontakt nam się urwał jakiś rok temu kiedy postanowił odejść.
A on znowu pieprzy mi tu o jakimś odchodzeniu, cholera, mógłby facet wyrażać się jasno, a nie.
- Skąd odejść?- zapytałam zaciekawiona.
- Nie mówił ci?- spytał lekko zszokowany chłopak.
- Gdyby mi powiedział to bym się ciebie nie pytała, głuptasie.- odpowiedziałam przewracając oczami i uśmiechając się lekko do czarnowłosego.
- Należeliśmy do tego samego gangu i chyba mu się po jakimś czasie znudziło, więc odszedł.
Co do kur... O co tu chodzi?! Jaki gang i czemu on mi o tym nie powiedział?! Chłopak widząc moją zszokowaną minę, pochylił się w moją stronę i popatrzał w oczy.
- Co do cholery...- powiedziałam pod nosem, ale mój towarzysz mnie usłyszał.
- Myślę, że powinnaś z nim o tym sama porozmawiać. Ja już chyba i tak za dużo powiedziałem.- powiedział chyba... zmartwiony (?) 
- Dobrze, ale powiedz mi jeszcze jedno.- powiedziałam patrząc mu w jego stalowo- niebieskie oczy.
- Ale tylko jedno.
- Co tam robiliście?
Chłopak westchnął i zastanowił się chwilę po czym powiedział dwa słowa, które kompletnie mnie rozwaliły.
- Sprzedawaliśmy narkotyki.
Nie wiedziałam co robić, po prostu nic nie rozumiałam... jak, czemu, po co, dlaczego? Tyle pytań krążyło i nie dawało mi spokoju, tylko jedna osoba mogła mi to wszystko wytłumaczyć. Zayn.
- Dziękuję, że tyle mi powiedziałeś.- wstałam, pożegnałam się z mężczyzną i poszłam w kierunku domu Mulata.





Proszę bardzo kolejny rozdział! Długo czekać nie musieliście, pojawiło się kilka informacji o panie Maliku, więc mam nadzieję, że na razie Wam tyle wystarczy. W następnym rozdziale dowiecie się dosłownie wszystkiego o Zaynie i w końcu wyjaśni się wszystko. Z moim sercem wszystko w porządku i wyszłam ze szpitala, więc do niedzieli jestem tylko Wasza, no a potem niestety trzeba chodzić do więzienia o nazwie szkoła, :c To takie soł sad, ale wolę to od szpitala. Definitywnie wolę szkołę od szpitala. Następny rozdział postaram dodać się jutro i proszę o komentarze, bo zrobie Wam limit i to od was będzie zależało kiedy dodam rozdział. Nie mogę uwierzyć, że ludzie z Hiszpanii i USA to czytają! Ja w ogóle nie myślałam, że ktoś z Polski będzie to czytał, a tu proszę. Polska, Stany Zjednoczone i Hiszpania... o luju. :D 
Rozdział z dedykacją dla Pauliny Zagrodzkiej! 
Bardzo Ci dziękuję kochana, za takie wsparcie i za to, że jesteś tu od początku i komentujesz! :) 
Mam nadzieję, że chodź trochę Cię zaskoczyłam. ♥
Do następnego. :)
☼ See ya. ☼
P.S dodam stronę z linkami do aska, fb itp. 
Trzymajcie się #Ronnie

2 komentarze:

  1. Dziękuję :) Rozdziałem mnie bardzo zaskoczyłaś. Oby tylko mama Vanessy nie kazała jej wracać do domu. Czekam z niecierpliwością na next i jeszcze raz dzięki :*

    OdpowiedzUsuń