poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 7




- Zayn, nie możemy...- powiedziałam szeptem.
- Czego nie możemy?
- Moja ciocia jest na dole głupku.
- No i co?
- Gdyby Nas zobaczyła to najpierw zabiłaby Ciebie, a potem mnie.
- Chciałbym to zobaczyć.- powiedział przewracając oczami.
- Mówię serio. Ona trzyma na Ciebie kij bejzbolowy u siebie w sypialni.
Chłopak zaśmiał się kładąc obok na łóżku.
- Co teraz robimy?- zapytałam.
Ciemnowłosy poruszał zabawnie brwiami na co szturchnęłam go lekko w ramię śmiejąc się z jego głupoty. Jezuus, jaki on jest dziwny. Zupełnie nie rozumiem tego chłopaka. Najpierw przychodzi do mnie, kłócimy się, a potem jak gdyby nigdy nic śmiejemy się jak przyjaciele.
- Nad czym tak myślisz?- zapytał.
- Nad niczym.- odpowiedziałam wymuszając uśmiech. Wolałam, żeby nie dociekał, ale oczywiście to nie byłby Zayn Malik gdyby odpuścił.
- Powiedz mi.- zażądał. 
- Po co?- westchnęłam.
- Chcę wiedzieć.
- Naprawdę?
- Tak.
- Myślę nad tym jaki jesteś dziwny.
Chłopak znowu zaczął się śmiać, co trochę mnie zirytowało.. Z czego on się tak cieszy? Nigdy nie zrozumiem tego chłopaka...
- Z czego rżysz?- chłopak na moje słowa jeszcze głośniej się śmiał.- Cicho bądź, moja ciocia jeszcze tu przyjdzie.- powiedziałam zakrywając mu usta dłonią, a on ją oblizał na co momentalnie zapiszczałam i zaczęłam wycierać o niego rękę.- Idiota z ciebie.- powiedziałam zniesmaczona nadal trąc o jego bluzkę ręką. Fuj, miałam praktycznie pół mojej dłoni w ślinie. Obrzydliwe.
- Jesteś zabawna.- mówił kontynuując swój śmiech.
- A Ty obrzydliwy.- odparłam zaczepnie.
- Wstawaj.
- C-co?- zająknęłam się. Zayn widząc moją nagłą panikę jeszcze bardziej się roześmiał. Świetnie. Teraz będzie uważał mnie za jakąś idiotkę.
- Nie będziemy tak tutaj siedzieć. Pojedziemy do jakiegoś baru czy coś w tym stylu.
- A ciocia?
- Ja zejdę oknem i pójdę do samochodu, a Ty powiedz cioci, że idziesz gdzieś ze Scarlett czy coś.- powiedział wzruszając ramionami.
- Okay.
Malik zszedł na dół oknem, a ja zabrałam się za przebranie... nie poszłabym chyba raczej ubrana w zwykłe jeansy i dużo za dużą bluzę mojego brata, który... eh.. a z resztą, nie ważne. Nie lubię tematu mojego starszego brata nawet jeśli zaczynam o nim myśleć to strasznie się spinam. W prawdzie minęło już kilka lat , ale ja nadal nie mogę o tym zapomnieć. Przebrałam się w bardzo krótkie spodenki.. w końcu idziemy do baru to co sobie będę żałować ,co nie? A do tego obcisłą bluzkę odkrywającą pępek, poprawiłam swój makijaż po czym zeszłam na dół.
- Wychodzę ze Scarlett, ciociu.
- Nie jest za późno?
- Daj spokój ciociu, wrócę przed północą.- powiedziałam przewracając oczami.
- Mam nadzieję.
Nie mając zamiaru kontynuować tej bezsensownej rozmowy wyszłam szybko z domu zmierzając w kierunku Mulata.
- O wiele lepiej wyglądasz.- powiedział z tym swoim seksownym, łobuzerskim uśmieszkiem. Zaraz, zaraz. Vanessa, co ty do diabła opowiadasz?! Jaki seksowny... cholera jasna.- skarciłam się szybko za moje głupie myśli i weszłam do samochodu bruneta.
- Do północy muszę wrócić.
- Spoko.
- Masz zamiar pić?
- Wypije góra jednego drinka. Nie martw się, nie zabije nas.- odparł z uśmiechem.
- No okay. 
Po kilku minutach podążałam za Zaynem w stronę zatłoczonego wejścia do baru. Myślała, że będziemy stali tam wieczność jednak gdy podeszliśmy do ochroniarza chłopak szepnął mu coś na ucho po czym bez słowa weszliśmy do baru. W środku było strasznie tłoczno i duszno, jedynie migające światła oświetlały całą tą przestrzeń. Mulat ciągnął mnie za rękę w stronę baru, po czym zamówił dla nas po jakimś drinku i usiedliśmy na stołkach przy barze.
- Która godzina?- zapytałam próbując przekrzyczeć głośną muzykę.
- Wyluzuj, dopiero co przyjechaliśmy.
Piliśmy z Zaynem swoje drinki , gdy nagle podszedł do nas jakiś chłopak.
- Zayn, kupe lat.- powiedział nieźle wytatuowany chłopak. Całą jego lewą rękę pokrywał czarny tusz, na drugiej ręce było go trochę mniej jednak także widniały na niej tatuaże. Chłopak był wysoki, szczupły o czarnych włosach i metaliczno-niebieskich oczach. Był ubrany w czarną, skórzaną kurtkę z obciętymi rękawami, pod nią miał jakiś luźny, ledwo zakrywający jego ciało podkoszulek ( nie ze względu na to, że był za mały. W ręcz przeciwnie. Był za duży i odsłaniał większą część jego torsu) i czarne, obcisłe jeansy.
- Andy?
- We własnej osobie.- powiedział z uśmiechem nie jaki Andy.
- Ile to lat?
- Odkąd odszedłeś chyba dwa lata, co nie?
- Chyba tak.
Hola, hola. odkąd odszedłeś od czego on odszedł i o co w tym wszystkim chodzi?
- Nie przedstawisz mnie? - zapytał czarnowłosy, gdy mnie dostrzegł.
- Ah, tak. Vanesso, to mój um... przyjaciel Andy. Andy to moja... znajoma Vanessa.- Zayn przedstawił nas sobie, po czym Andy podał mi swoją dużą dłoń, a ja lekko ją uścisnęłam.
- Kolejna laska do pieprzenia Malik?
- Andrew, uważaj na słowa.
- Czyli nie? - powiedział zszokowany chłopak.
- Powiedziałem, że znajoma do cholery, a nie dziwka. Chyba jest różnica.
- Wyluzuj stary. Przepraszam Vanesso, że wziąłem Cię za jedną z nich.
- Nie ma sprawy.- odpowiedziałam z teatralnym uśmiechem.
- Co tu robicie?- zapytał Andy.
- Wyszliśmy tak sobie.- odpowiedział niezainteresowany Malik.
- Aha.
- A Ty?- zapytał Mulat. 
Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam się trochę jak piąte koło u wozu.
- Ja tu często bywam. Wiesz, szef naciska z towarem, a tu najszybciej się sprzedaję.
Malik w odpowiedzi kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Sorry Andy, ale musimy się już zbierać. Obiecałem jej, że odstawie ją do domu do północy.
- Spoko, do następnego.
Chłopacy pożegnali się ze sobą i od razu po tym Zayn chwycił mnie za rękę prowadząc do samochodu. Podczas jazdy w samochodzie panowała dziwna i niezręczna cisza. W sumie sama nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam się przy nim strasznie nie komfortowo. Nagle w mojej kieszeni zawibrował mój telefon , dlatego też wyjęłam go odbierając telefon od swojej rodzicielki.
- Cześć córeczko.
- Hej mamo.
- Dzisiaj mijają trzy lata.
- Wiem.- powiedziałam smutna powstrzymując łzy.- Byłaś dzisiaj u niego?
- Tak.
- To dobrze. Szkoda, że mnie tam nie ma.- westchnęłam uspokajając emocje.
- I tak i tak prawie codziennie do niego chodziłaś.
Zauważając dziwne spojrzenie Mulata postanowiłam zakończyć rozmowę z mamą. Nie chciałam się przy nim rozpłakać lub po prostu przy nim o tym rozmawiać.
- Od dzwonie do ciebie jutro mamo. Kocham cię, pa. - pożegnałam się z nią i zaraz po tym rozłączyłam.
- Co jest?- zapytał Zayn.
- Nic.- odparłam wymuszając uśmiech, choć pewnie mi to nie wyszło.
- Przecież widzę. Prawie płakałaś. Co to za on?
Westchnęłam głośno po czym zaczęłam.
- Nie lubię o tym rozmawiać.
- Mi możesz powiedzieć. - odpowiedział kładąc swoją dłoń na moje kolano lekko je ściskając dodając mi tym otuchy.
- Nie sądzę, iż to dla ciebie coś ważnego, a ja pewnie rozryczę się jak kretynka.
- Mi to nie przeszkadza. Chcę wiedzieć co Cię trapi i nie będzie przeszkadzać mi to, że będziesz płakać. Nie należy wstydzić się płaczu. On daje upust całym naszym emocjom i czasami naprawdę lepiej jest się wygadać i popłakać , niż dusić to w sobie. Van, to kiedyś w końcu zacznie Cię niszczyć, ale od środka. Kto wie.. może już zaczęło, ale nie ważne, po prostu mi powiedz. Jeśli chcesz możemy zajechać do mnie i tam na spokojnie porozmawiamy, okay?- mówił patrząc mi prosto w oczy, a łzy zaczęły momentalnie napływać mi do oczu, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Przynajmniej nie teraz. Może on jednak miał rację?
- Pojedźmy do ciebie.- odpowiedziałam kładąc swoją dłoń na jego, która spoczywała nadal na moim kolanie.






Nowe zakładka! Teraz możecie zobaczyć bohaterów fanfiction i dodałam spis treści, żeby łatwiej było Wam odnaleźć dany rozdział. :)
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. 
Pojawiła się zupełnie nowa osoba, a mianowicie Andy. :)
Co powiecie na takiego Zayna?
Mi osobiście ten także się bardzo podoba. Dużo spokojniejszy i zaczyna robić się czuły i troskliwy w stosunku do naszej Vanessy. :D 
Oczywiście zapraszam Was do komentowania i wbijać na aska!!! 
Do następnego. :)
#Ronnie

1 komentarz: