piątek, 13 marca 2015

Rozdział 10




- Cześć mała.- powiedział radośnie brunet próbując mnie objąć, jednak zręcznie go wyminęłam.

To wszystko nie mieści mi się w głowie. Zayn i jakiś gang? Jak on mógł mi o tym nie powiedzieć!

- Van, coś się stało? Strasznie pobladłaś.- powiedział łapiąc mnie za ramiona i przytulając do siebie, ale go odepchnęłam, nie miałam ochoty w ogóle na niego patrzeć. 

Nie wiem jak mogłam być aż tak głupia i nie zauważyć tego. Nawet ciocia mnie przed nim ostrzegała, bo chciała dla mnie dobrze, a ja się z nią pokłóciłam... przez niego.

- Musimy porozmawiać.- powiedziałam ze śmiertelnie poważną miną.
- O czym?- "jeszcze pytasz idioto?!"- pomyślałam, ale zatrzymałam to dla siebie.
- Spotkałam Andyego w centrum.- zaczęłam spokojnie.

Nie chciałam się z nim kłócić i chciałam wierzyć, że jednak to co mówił Andy było głupim żartem albo kłamstwem. Bardzo przywiązałam się do Mulata przez ten niecały krótki miesiąc... można powiedzieć, że go pokochałam. Tak, definitywnie go kocham, kocham tego popieprzonego dupka, który cały czas mnie okłamuje i Bóg jeden wie co jeszcze robi za moimi plecami.

- To świetnie, o czym rozmawialiście? Chciałbym się z nim spotkać i pogadać na spokojnie.- powiedział z uśmiechem.

On chyba naprawdę nie czai o co tu chodzi, albo jest głupi, albo po prostu jest dobrym aktorem. Skierowałam się w stronę pokoju bruneta, a on powlókł się za mną i usiadł na skraju łóżka, poklepując miejsce obok siebie, jednak szybko odmówiłam i ponownie zaczęłam mówić.

- Powiedział mi o pewnej sprawie i nie wiem, czy to prawda, więc wolę zapytać o to ciebie.- powiedziałam stając na przeciwko niego w bezpiecznej odległości.

- O czym mianowicie?- zapytał i już chyba wiedział o co mi chodzi, ponieważ nagle spoważniał i wstał z łóżka podchodząc do mnie bliżej.

- Nie będę owijała w bawełnę, więc powiem prosto z mostu.- westchnęłam głośno.

Naprawdę nie chciałam się z nim kłócić ani nic w tym stylu. Było tak wspaniale, nawet przez chwilę myślałam, że on naprawdę jest inny a nie taki, jaki mówią o nim ludzie. Podziwiam go za to, że potrafi to tak po prostu olać i się o to nie martwić, ja bym tak nie mogła i pewnie już dawno skończyła bym w szpitalu psychiatrycznym lub na cmentarzu.

- Ziemia do Van, mów o co chodzi.- chłopak pomachał mi dłonią przed oczami.

- Andy... on...- westchnęłam powstrzymując łzy. - on powiedział, że poznaliście się w jakimś gangu... i... i...- rozpłakałam się, nie mogłam już wytrzymać.

Zayn miał minę, jakby właśnie zobaczył ducha, albo jakby wyrosła mi druga głowa.

- Van...- zaczął próbując mnie przytulić, ale okazałam się szybsza, położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i lekko od siebie odepchnęłam.

- Nie dotykaj mnie...- powiedziałam stanowczo.

- Vanessa, to było kiedyś!- podniósł głos, na co wzdrygnęłam się gwałtownie.

- A ja głupia myślałam, że mogę ci ufać, a tym czasem spotykałam się z jakimś pieprzonym kryminalistą i pewnie jakimś narkomanem! - teraz to ja krzyknęłam. Nie mogąc opanować swoich emocji wymierzyłam mu mocny ( przynajmniej tak mi się wydaję, bo aż mnie ręka zabolała ) cios w policzek. - Jak mogłeś mnie tak oszukać i w dodatku wykorzystać ty dupku! - znowu zaczęłam krzyczeć.

- Nigdy cie nie wykorzystałem.- powiedział prawie szepcząc.

- Ah tak?! A granie na moich nerwach i uczuciach plus uprawianie seksu nie było wykorzystaniem?!

No chyba nie wytrzymam! Mam ochotę go po prostu zabić, po tym wszystkim ma jeszcze czelność kłamać mi prosto w oczy!

- Nie robiłem tego w takich intencjach. Ja naprawdę cię kocham Vanesso.- powiedział, a w jego oczach dostrzegłam... łzy? 

Nie , to nie możliwe... niby czemu miałoby mu chcieć się płakać?

- Nie pieprz głupot Malik. Miałam być jedną z tych twoich dziwek, ale wiesz co? Tu cie zaskoczę. Nie mam zamiaru się z tobą dłużej zabawiać, po prostu zostaw mnie w spokoju. Mam ciebie dość... pomyśleć, że ja naprawdę cię pokochałam... żałuję tylko jednej rzeczy.- Zayn nawet na mnie nie patrzał, wzrok miał utkwiony w podłodze dopóki się nie odezwał. Wtedy spojrzał mi w oczy co chwilę odwracając wzrok i zapytał.

- Jakiej?

- Tego, że oddałam ci coś, co nie miało należeć do ciebie nigdy... żałuję, że pozwoliłam sobie na to wszystko wczoraj w nocy.- powiedziałam lekko zawiedziona.

- Nie żałujesz poznania mnie?- zapytał z jakąś dziwną... nadzieją (?) w głosie.

I tu leży cały problem. Pomyślałam chwilę, po czym spojrzałam mu głęboko w oczy nadal płacząc i po kilku minutach odezwałam się.

- Poznanie ciebie, było najlepszym a zarazem najgorszym co mnie w życiu spotkało. Pokazałeś mi czym jest prawdziwa miłość, może bardziej udawana z twojej strony, ale ja kochałam cię naprawdę, udowodniłeś, że mogę być sobą i nie zwracać uwagi na to co pomyślą sobie o mnie inni. Szkoda tylko, że tak to się skończyło, i że kolejny raz zakochałam się jak głupia nastolatka i teraz mam złamane serce, ale trudno. Czas przyzwyczai do bólu... muszę teraz cierpieć za swoją naiwność.

- Vanessa, ja cie naprawdę kocham i już dawno z tym wszystkim skończyłem. - mówił ze łzami w oczach, nie wiem dlaczego, ale cały czas miałam jakieś dziwne przeczucie, że on po prostu kłamie.

- Nie wierzę ci już Zayn. - odpowiedziałam ocierając łzy.

Zszokowana stałam jak kołek kiedy brunet upadł przede mną na kolana i złapał za ręce.

- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła? Zrobię wszystko Van, tylko po prostu mi uwierz. Wiem jestem pieprzonym dupkiem, powinienem ci powiedzieć, ale ja już dawno z tym skończyłem i kocham Cie z całego mojego serca. Kocham cię tak mocno jak tylko umiem i tak jak nigdy nikogo, rozumiesz? Zrobię dla ciebie wszystko...- Mulat zaczął płakać, a ja nie wiedziałam kompletnie co zrobić.

Czy on mówił prawdę? Nie jestem tego pewna, może on tylko chcę się dalej bawić ze mną w te swoje durne gierki? 

- Chcesz, żebym była szczęśliwa? - zapytałam chłopaka.

- Oczywiście. - odpowiedział cały czas płacząc.

- To zostaw mnie w świętym spokoju.- odpowiedziałam tym razem już zdenerwowana, wyszarpałam się z jego uścisku i wybiegłam w stronę domu Scarlett.

***

Spędziłam w domu Scarlett chyba dwa dni. Dziewczyna bardzo mi pomagała i pocieszała mówiąc, że to dupek i że nie jest warty moich łez jednak ja nadal go kocham. Przebywanie bez niego jest okropne, to tak jakby z jego odejściem, ktoś wyrwał mi serce i pokroił je na 1000 małych kawałeczków. Całe dnie spędzałam na płakaniu, oglądaniu telewizji i spaniu. Blondynka towarzyszyła mi w każdej najmniejszej czynności, tak jakby bała się, że zrobię sobie krzywdę. W sumie to tylko ona wiedziała o tym, że spędziłam dwa miesiące na terapii w szpitalu psychiatrycznym po próbie samobójczej i tylko ona wiedziała o tym, że się samookaleczam. Trzeciego dnia postanowiłam, że troszeczkę się ogarnę i szczerze się wystraszyłam spoglądając w lustro. Wyglądałam jak wrak człowieka, skórę miałam bladą jak ściana, sine , podkrążone i opuchnięte od płaczu oczy, workowate ubrania, które zwisały na moim wychudłym ciele. Wyglądałam naprawdę jak jakaś zmora z najgorszych koszmarów. Tracąc zapał do czegokolwiek poprzez mój wygląd, wróciłam do łóżka zasypiając.





Mam nadzieję, że się podobało. Rozdział trochę smutny, bo wydarzyła się naprawdę poważna kłótnia pomiędzy Zaynem a Vanessą.
Komentujcie itd. :)
Dziękuję za tyle wyświetleń! Aż się popłakałam z radości, jak zobaczyłam ile jest już wyświetleń. C:
3 komentarze - następny rozdział
#Ronnie

3 komentarze:

  1. Wow ja cię człowieku błagam niech oni do siebie wrócą bo mu serducho pęknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny rozdział! Zgadzam się z moim przedmówcą Zayn i Van muszą być razem bo oni tego nie wytrzymają i ja czekam na next :*

      Usuń