środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 4

Vanessa's POV

Rano obudziłam się z niezłym kacem, dosłownie pękała mi głowa. Kiedy doprowadziłam się do normalnego stanu zeszłam na dół do cioci ale jej tam nie było. Podeszłam do stołu i zobaczyłam na niej karteczkę z napisem "wyjeżdżam na 3 dni jak wrócę wszystko ci opowiem." Nie bardzo się tym przejęłam, zjadłam śniadanie i postanowiłam pójść do Scarlett.
- Hej!- powiedziała otwierając drzwi.
- Hej.
Dziewczyna zaprosił mnie do środka po czym poszłyśmy do jej pokoju.
- Co się wczoraj stało z Zaynem?
- Nie pamiętam. Gadałam z nim o czymś... na plaży... o cholera..
- Co?
- Przypomniałam sobie.
- Więc co mówił?
- Nic ważnego.- nie chciałam powiedzieć dla Scary o czym rozmawiałam z Zaynem... w zasadzie o tym co mi powiedział. Był pijany, gadał bzdury... przynajmniej tak myślę.
- Aha... dobra. Nie chcesz mówić to nie mów.
Nie odpowiedziałam jej tylko wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i napisałam mamie, że wszystko w porządku. Kazała mi codziennie pisać co tam u mnie i tak dalej. To trochę chore, bo mam 17 lat
ale lepsze to , że się martwi, niż żeby mnie olewała czy coś. Z moich rozmyśleń na ten temat wyrwał mnie dzwonek do drzwi, Scarlett uśmiechnęła się do mnie dziwnie i poszła otworzyć drzwi. Wróciła z Zaynem. Ja pierdole, chyba się zabije. Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać w sumie sama nie wiem dlaczego. Nic mi nie zrobił ale jakoś nie chciałam rozmawiać z nim po ostatnim wieczorze.
- Co ona tutaj robi? Mówiłaś, że będziemy sami.- mówił wyraźnie zdenerwowany.
- Sorry, ja już pójdę Scarlett.
- Nie. Nigdzie nie idziesz Van i ty też Zayn. Albo wyjaśnicie sobie coś albo was stąd nie wypuszczę.
- Ja i Zayn nie mamy o czym rozmawiać.
- No właśnie. Po za tym jakoś nie mam ochoty nawet na nią patrzeć.
Ałć. To zabolało, czyli to co mówił mi tamtego wieczoru było wywołane alkoholem. W głębi duszy chciałam, żeby to co mówił było prawdą ale się myliłam. Korzystając z nieuwagi Scarlett szybko wyszłam i poszłam do domu. Cholera, czemu to tak bardzo boli? Przecież niby nic do niego specjalnie nie czułam.
*2 dni później* 
Nie miałam ochoty ruszać się z domu i tak też zrobiłam. Siedziałam sama oglądając jakieś głupie filmy i obżerając się słodyczami i innym, jadłam obiad kiedy Scarlett weszła do domu otwierając sobie drzwi, bo oczywiście tępa Vanessa zapomniała zamknąć drzwi.
- Ruszaj dupę.
- Co?
- Kopytko. Zabieram cię na imprezę.
- Scarlett... nie mam ochoty nigdzie wychodzić.
- A ja nie chcę tego słuchać.
Wzięła tylko moją kurtkę z wieszaka i wyciągnęła mnie siłą z domu  nie pozwalając mi się nawet jakoś przygotować.
- Po co mnie tu przyprowadziłaś?- zapytałam ją kiedy stanęłyśmy pod domem Perrie. Deja-vu...
- Josh chciał cię zobaczyć.
- Josh?
- Tak. Przeliterować ci to jeszcze?
- Ehh.
Weszłam do domu pełnego ludzi i od razu podszedł do mnie Josh, a Scarlett zniknęła gdzieś w tłumie.
- Chciałeś się ze mną widzieć?
- Uhmm, tak.
- Więc o o chodziło?
- O nic, po prostu chciałem Cię zobaczyć. Martwiłem się, nie widziałem cię od dwóch dni i myślałem, że może coś ci się stało.
- Oh.- tylko na to było mnie stać po jego wyznaniu.
Poszłam z Joshem do naszych przyjaciół i zaczęliśmy pić. Po kilku godzinach dostrzegłam Zayna zbliżającego się do nas, a mnie serce zabolało kiedy dostrzegłam przy jego boku jakąś blondynkę. Chłopak przywitał się ze wszystkimi oczywiście pomijając mnie i przedstawił wszystkim tą blondynkę, miała na imię Kate. Przez większość czasu mizdrzyła się do Zayna , a ja zauważyłam, że on chce po prostu mnie zdenerwować. Chce się zabawić? To będzie miał zabawę. Przytuliłam się do Josha całując go w policzek i od razu zobaczyłam jak Zayn spina się ze złości. Josh owinął ręce wokół mojej talii przytulając mnie do siebie i całując, a ja czułam na sobie wzrok Zayna. Nagle ktoś odciągnął mnie, a za nim zdążyłam się zorientować siedziałam z czarnowłosym w pokoju. Jego oczy nie były karmelowe tylko ciemno brązowe, a na jego twarzy widniał grymas złości.
- Po co mnie tu zabrałeś?
- Nie wiem.
- Jezuus, odciągnąłeś mnie od Josha tylko po to, żeby później powiedzieć, że nie wiesz po co mnie tu zabrałeś?! Idę, pa.
Kiedy naciskałam klamkę od drzwi Zayn chwycił mnie delikatnie za rękę.
- Nie, nie odchodź.- mówił spokojnie, a jego oczy nie były już ciemne od złości tylko karmelowe.
- Po co mam tu z tobą siedzieć?
- Van, ja po prostu nie wiem, przy tobie szaleje. Nie mogę patrzeć się jak obściskujesz się z Joshem.
- Jeszcze 2 dni temu mówiłeś, że nie chcesz nawet na mnie patrzeć.
- Byłem zły za to, że najpierw całowałaś mnie, a potem poszłaś do niego.
- To może mogłeś mi jak człowiek to powiedzieć , a nie się obrażać.
- Przepraszam Vanessa.
- Zayn...
Chłopak nie dał mi dokończyć tylko mnie pocałował. Na początku starałam się go od siebie odepchnąć ale kogo ja oszukuję? Tak na prawdę czekałam na to od 2 dni. Szczerze mówiąc tęskniłam za nim. Chłopak zaczął całować mnie łapczywie, tak jakby bał się, że zaraz go zostawię. Jego język był chłodny, a oddech gorący. Wysyłał tysiące ciarek po moim ciele kiedy ssał i lizał skórę na mojej szyi. Zayn popchnął mnie delikatnie na łóżko po czym ponownie zaczął mnie całować wsuwając przy tym ręce pod moją koszulkę i ją zdjął. Jego oczy zabłyszczały na widok moich piersi i próbował odpiąć mój stanik ale go powstrzymałam.

Tak wiem, że dno. Nie miałam dzisiaj jakoś specjalnie weny, bardzo ale to bardzo przepraszam. Gdybym nie miała jutro testu z historii rozdział byłby dłuższy , no ale cóż. Następny rozdział postaram się wstawić jutro. :) Proszę Was również o komentarze! :D
Miłego czytania. ;*

1 komentarz: