sobota, 9 maja 2015

Rozdział 17 "Nie chcę Was znać..."


-Cz-cześć.-wymusiłam uśmiech.- Co ty tu robisz?- powiedziałam ze zdziwieniem.

- Wejdź.- powiedziała chłodno.

Chyba ta wredna baba, zwana moją ciocią, powiedziała jej o mnie i o Zayn'ie... błagam tylko nie to! Weszłam za mamą do kuchni, uprzednio zdejmując buty. Wszyscy byli w kuchni, ciocia z mamą usiadły przy stole, a ojciec z Nickiem, który patrzył na mnie ze współczuciem , opierali się o blat. Stałam zdezorientowana na środku kuchni i patrzałam po kolei na wszystkich. Mój tata stał obok Nick'a z założonymi na klatkę piersiową rękami i groźnym wzrokiem, moja mama z pewnością ukrywała swoje emocje pod maską obojętności, a ciocia przypatrywała mi się uważnie i tak jak już wcześniej mówiłam mój brat patrzył na mnie współczująco. Byłam już wręcz pewna, że chodzi tu o mój związek z Mulatem. Nie jestem pewna, czy to jest w ogóle związek, bo nic takiego nie ustalaliśmy, a po za tym jaki jest sens rozmawiania o tym, skoro za jakiś tydzień wyjeżdżam?

- Vanesso.- zaczęła, a mnie ciarki przeszły na jej lodowaty ton głosu.- Domyślasz się dlaczego tutaj jestem, prawda?- uniosła jedną ze swoich idealnych brwi ku górze.

- Nie.- odpowiedziałam pewnie, na co ona tylko zmarszczyła brwi.

Tak, wiem, że kłamałam, ale nie ma innego wyjścia... Jeśli powiem im prawdę, na pewno wyślą mnie z powrotem do Ameryki. Wiem, że wyjeżdżam i tak i tak za tydzień, ale wolę spędzić go z dziwnym, tajemniczym chłopakiem, który zawładną moim sercem i myślami niż wyjechać już teraz i zapewne już nigdy więcej go nie spotkać.

- Wiemy o tym twoim żałosnym związku z Malik'iem.- powiedziała podkreślając słowo związek.

- Nie wiem o czym...- nie skończyłam, ponieważ ciotka szybko i przerwała.

- Daruj sobie już te kłamstwa, dobrze.- odezwała się i przewróciła oczami. Głupia baba...

Moja rodzicielka westchnęła głośno i ponownie zawarła głoś. To co powiedziała dosłownie rozerwało moje serce na kawałki.

- Wracasz do domu. Nie pozwolę, żeby ten gówniarz zmarnował ci życie.- wstała od stołu i chciał mnie przytulić, ale zręcznie ją wyminęłam.

- Wracam za tydzień, nigdzie nie jadę.- odpowiedziałam stanowczo.- Nawet go nie znacie, nie wiecie jaki on jest naprawdę.- mruknęłam ze łzami w oczach.

Moja matka zaśmiała się głośno. To nie był radosny śmiech, kpiła sobie ze mnie.

- Wiem o nim dużo więcej niż ty. On pewnie nie mówi ci w ogóle prawdy, ten chłopak to prawdziwy syn szatana, myślisz, że go znasz? To grubo się mylisz córeczko.- nie chciałam już tego słuchać, wybiegłam jak najszybciej z tego pomieszczenia i wpadłam do mojego pokoju.

Chwyciłam moją torebkę i zaczęłam szukać w niej tego, czego potrzebowałam. Kiedy znalazłam szukany przedmiot, zamknęłam się w łazience i zsunęłam się po drzwiach na podłogę. To wszystko mnie przerosło... nie daję już sobie rady. Moja matka zawsze mnie oceniała, a słowa typu nigdy nie byłaś taka, jaka chciałam, żebyś była lub czemu nie potrafisz wykonać nawet najłatwiejszej rzeczy i naprawdę się na tobie zawiodłam, Vanesso, bolały mnie najbardziej. Były jak noże, które wbijano mi w plecy. Podciągnęłam moje spodenki do góry i przykładając ostrze do mojej delikatnej, bladej skóry, przeciągnęłam nim niezliczoną ilość razy po udzie. Krew spływała razem z moimi łzami, na kafelki, zostawiając po sobie jedynie przezroczyste i czerwone krople na zimnej podłodze. Kiedy zaczęło mi się robić niedobrze i kręcić w głowie, posprzątałam ten bałagan i położyłam się na łóżku.

- Mogę?- podniosłam głowę i zobaczyłam mojego brata, który zamykał drzwi od pokoju.

- Skoro już wlazłeś to chodź.- westchnęłam i ułożyłam głowę na miękkich, pachnących poduszkach.

- Muszę ci coś powiedzieć.- mruknął i pogłaskał mnie po głowie.

- O czym?- podniosłam się do pozycji siedzącej i zmarszczyłam brwi.

- Posłuchaj... dowiedziałem się tego od taty, więc raczej to nie kłamstwo.

- Dobra, przejdź do rzeczy.

- Nasza mama przyjaźniła się z panią Malik. Zayn podobno był trudnym dzieckiem i sprawiał dużo problemów. Pamiętasz jak mama wyjeżdżała na jakieś delegacje i inne pierdoły do Bradford?- zaytał.

Pokiwałam twierdząco głową. Do czego on zmierza?

- Tak naprawdę to nie były jakieś delegacje tylko jechała zajmować się Zayn'em, kiedy pani Patricia nie dawała sobie z nim rady lub nie miała czasu, bo gdzieś wyjeżdżała.

Siedziałam zszokowana i patrzyłam, wytrzeszczając oczy na bruneta.

- A-ale j-jak to..?- jąkałam się.

- Pewnie nie uwierzysz w to co ci teraz powiem, ale jak już wspomniałem mówił mi to ojciec. Matka zdradzała go z Zayn'em.- powiedział i spojrzał mi w oczy, w których dostrzegłam smutek, a do moich oczu napłynęły łzy.

- Nie wierzę.- wyszeptałam, spuszczając głowę na dół.

Właśnie okazało się, że najważniejsze dla mnie osoby okłamywały mnie. Nie zdziwiłoby mnie to, bo Zayn ma dużo rzeczy za skórą, ale moja matka?! Do cholery ona byłą ze mną od moich narodzin, to ona mnie urodziła, to ona mnie wychowywała! Ok, może nie była idealną matką albo ja idealną córką, ale wiedziałam, dosłownie byłam pewna, że jest  perfekcyjną żoną, że kocha tatę! W porządku, on też nie był najlepszy, ale wiem, że ona go kochała pomimo tego wszystkiego co zrobił, a tu proszę! Zdradziła go z młodym chłopakiem! A co najśmieszniejsze chłopakiem, którego pokochałam. Co za ironia, moja podświadomość  naśmiewa się właśnie ze mnie, a ja zaczęłam płakać. Moje życie na serio przypomina mi jakiś film amerykański albo coś w tym stylu. Moja rodzicielka i on cały czas mnie okłamywali, a ona pewnie nie chciała, żebym się z nim spotykała, bo po prostu bała się, że powie mi prawdę, ale ku jej zaskoczeniu jest takim samym egoistycznym fiutem jak ona pizdą. Świetnie się dobrali. Z chęcią zaklaskałabym im teraz i powiedziała: Gratulację, świetnie się dobraliście! Moje życie jest żałosne...

- Van...- z moich myśli wyrwał mnie głos mojego brata.

- Zostaw mnie teraz samą, muszę pomyśleć.- szepnęłam, nie podnosząc na niego wzroku.

- Na pewno?- zapytał zmartwiony.

- Tak.- mruknęłam.

Nick wyszedł, zostawiając mnie samą i w tym samym momencie mój telefon za wibrował mi w kieszeni. Wyciągnęłam go i odblokowałam ekran, po czym sprawdziłam kto do mnie napisał.
Co za ironia, Zayn. Zaśmiałam się z siebie z ironią i odczytałam wiadomość.

Zayn:
Cześć. Tak, wiem miałaś sama do mnie napisać, ale już się za tobą stęskniłem. Perrie robi domówkę, idziemy razem? Zayn xx

Po moich policzkach spłynęły kolejne łzy. Nie miałam ochoty mu odpisywać, ale nie miałam wyboru, wtedy pisałby dalej, robiąc mi spam.

Do: Zayn
Nie mam teraz nawet ochoty z tobą pisać. Do nie do zobaczenia. Van.

Dostawałam chyba miliard kolejnych wiadomości i nowych, nieodebranych połączeń, ale zignorowałam wszystko i wyłączyłam telefon. Mam dosyść tego wszystkiego. Moje powieki stały się ciężkie, a ja momentalnie zasnęłam.


☼☼☼

Obudził mnie czyjś dotyk na policzku, a gdy do moich nozdrzy dotarł ten zapach, momentalnie otworzyłam szeroko oczy i szybko się podniosłam,a przede mną siedział Zayn. Do moich oczy napłynęły łzy, ale nie pozwoliłam im opuścić moich oczu. Wstałam z łóżka, a on popatrzał na mnie jak na wariatkę.

- To tylko ja, spokojnie. - uśmiechnął się i podszedł do mnie. 

- Wyjdź stąd. Nie chcę nawet na ciebie patrzeć.- powiedziałam zdenerwowana i odsunęłam się od niego i w tym momencie moje serce zaczęło rozpadać się na kawałki.

- Van...- zaczął, ale szybko mu przerwałam.

- Nie Vanuj mnie tu teraz! - podniosłam głos.

- Co się stało?- zapytał, udając idiotę.

Okay, może naprawdę nie wiedział o co chodzi, ale zachowywał się jak idiota. Podeszłam do niego i spoliczkowałam go. Nie wiem czy go to zabolało, ale uderzenie serio było mocno, bo aż zapiekła mnie dłoń, a on potarł już zaczerwieniony policzek.

- Za co to?- zapytał zdziwiony. Jeszcze się pytasz idioto.

- Za sypianie z moją matką, a to...- wymierzyłam mu drugi policzek z tą samą siłą co wcześniej, po czym kontynuowałam.- Za okłamywanie mnie przez ten cały czas. Jeśli już wszystko wiesz to się wynoś. Nie chcę cię już nigdy w życiu widzieć.

- Daj mi wytłumaczyć.- szepnął i spojrzał mi w oczy.

- Co ty chcesz mi tu tłumaczyć?! Spałeś z moją matką! To mi wystarczy!- krzyknęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy, których tak bardzo nie chciałam.

 Mój starszy brat powiedział mi kiedyś: Nigdy nie płacz. Łzy są oznaką słabości, nigdy przy nikim nie płacz, bo wtedy pokażesz im, że jesteś słaba, a oni to wykorzystają.  Byłam na niego tak wściekła, że z chęcią uderzyłabym go trzeci raz. Do mojego pokoju przyszła moja matka z resztą rodzinki, ale mnie to nie obchodziło. Teraz ważne było dla mnie to, że jestem tu ja i ten pieprzony kutas. Którego kochasz idiotko - dodała moja podświadomość. 

- Oh, cześć mamusiu!- uśmiechnęłam się fałszywie.- Patrz kto przyszedł! Twój kochanek!- zaśmiałam się kpiąco.- Jakie to wszystko jest żałosne...- mruknęłam raczej sama do siebie.

W pomieszczeniu zapanowała cisza, którą przerwałam.

- Nie chcę Was znać. Ciebie-spojrzałam na Mulata.- I ciebie mamo.- spojrzałam na nią i zaakcentowałam słowo mamo. 


Cześć.
Przepraszam za tak długą przerwę, ale jak już pisałam, musiałam poprawić zagrożenie z fizy. :/
Co o tym myślicie?
Komentować! 
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta... xdd
Do napisania, kocham Was, Ronnie. ♥ 

1 komentarz: